Na dwóch przeciwległych brzegach jeziora Gardno są dwie miejscowości, które kiedyś były rybackimi osadami. Jezioro dawało utrzymanie ich mieszkańcom. Pewnej lipcowej nocy rybak Jost mieszkający w Gardnie wielkiej wracał łodzią z Rowów do domu. Nagle wody jeziora rozszalały się, a niebo pociemniało od chmur i błyskawic. Strugi deszczu lały się do łodzi. Do brzegu było jeszcze daleko. Wtem z ciemności wyłoniła się straszna postać. Jost ropoznał w jej diabła, który zjawia sie tam gdzie za drobną przysługę może zabrac ludzką duszę.
- Co diable, zwęszyłeś interes, hę? - odważnie krzyknął rybak.
- Noo... ten... tego.. mam dla ciebie propozycję, bracie - wydukał czart, nieśmiało podsuwając mu zapisany zwój.
- Cyrograf.. widzę, że jestes przygotowany.
- Owszem, ale za to sprawie, że bezpiecznie dotrzesz do domu, inaczej zginiesz w wodach jeziora.
Tymczasem łódź Josta miotała się wśród rozszalałych fal, stała się zabawką w rękach roszalałego żywiołu. Przestraszony rybak rzekł:
- Zgoda, oddam ci moją duszę, ale pod jednym warunkiem.
- Warunkiem? Jakim? gadaj!
- W miejscu naszego spotkania zbudujesz kościół.
- Kościół? Kiedy?
- Jeszcze dziś w nocy. Zanim zapieje pierwszy kur, ma być gotowy - wymyślił rybak, chytrze spoglądając na diabła i obserwując jego reakcję.
Po namyśle diabeł wyraził zgodę i pakt został podpisany. "Alem nabrał Kusego" - myślał sobie rybak i spokojnie popłynął do domu. Rozsądek bowiem mu podpowiadał że wykonanie tego zadania jest niemożliwe, i że ocali swoją duszę. Wrócił do swej checzy i poszedł spać. Dwie godziny przed świtem zbudził rybaka straszny hałas. Jost zerwał się z łóżka i zobaczył, jak u brzegu jeziora diabeł dowodzi całym zastępem swych piekielnych braci. Wszyscy się uwijali i kościół był już prawie gotowy.
- A to sprytny bies ! A to czart! Zaraz moją duszę diabli wezmą - lamentował Jost.
Biegał po podwórzu jak opetany. Takiego końca się nie spodziewał. Skupił sie na chwilke i wtedy wpadł na zbawienny dla niego pomysł. Złożył dłonie w trąbkę i zapiał jak prawdziwy stary kur. Na to hasło całe ptactwo w kurniku podniosło wrzask, koguty zaczęły piać, a potem zapiały wszystkie koguty w całej wsi. Diabeł na odgłos piania struchlał, bo coś się w jego rachunku nie zgadzało. Wpadł w niepohamowaną złość. Zburzył budowlę, zebrał czarcią załogę i zniknął ponieważ z głosem kura czartowska moc przestała działać. Od tamtej pory na środku jeziora gardno jest wysepka z kamieni polnych, a na jego brzegu, pomiędzy Wielką i Małą Gardną pozostał jeden głaz, w którym widnieje odcisk przypominający końskie kopyto, głęboki na dwa cale.